Menu

piątek, 28 czerwca 2013

Rozdział 1

Było niedzielne popołudnie.  Wyszłam z domu,  zaraz po obiedzie, ponieważ niemiałam najmniejszej ochoty by  przebywać w otoczeniu osób, które śmieją się i gadają o bzdurach . Nie miałam humoru, zwyczajnie . Udałam się w stronę rzeki, takiej naszej, miejscowej. Tam mogłam się świetnie zrelaksować . Szłam przed siebie, w uszach brzmiała Birdy, ze swoim ‘’ Skinny love ‘’ .  Gdy byłam na miejscu, usiadłam na małym głazie . Patrzyłam się tak naprawdę w nic. Nagle, poczułam lekkie wibracje w kieszeni ciemnozielonej kurtki. Wyciągnęłam telefon i zerknęłam na ekranik telefonu . : „ Pakuj się do Naomi . Siedzimy . ‘’. Sms od Connie , mojej dobrej koleżanki. Poznałam ją całkowicie przypadkiem, dodałam kiedyś komentarz do jej postu na portalu społecznościowym i tak się wszystko zaczęło. To taki mały informator . Jest o rok młodsza, ale tego się nie zauważa. Jest specyficzna. Twarda, szczera i zabawna.  Ma gęste, długie brązowe włosy,  piwne oczy i jest bardzo fotogeniczna . Odpisałam szybko na sms’a, po czym westchnęłam. Wstałam ciężko z głazu i poszłam w kierunku mieszkania Naomi.  Na szczęście mieszka 5 minut drogi od miejsca, w którym byłam. Po krótkiej chwili pukałam już do drzwi Nao. Otworzyła jak zwykle z uśmiechem od ucha do ucha. To mała blondynka, którą wręcz ubóstwiam. Jest tak zwariowana, tak szalona i tak kochana, że po prostu nie wyobrażam sobie życia bez tego człowieka.
- Cześć . Co to za brzydźkie stoi u mych progów ?! –  zaśmiała się i powitała mnie dziewczyna, poprawiając zielonego fullcap’a .
- Hej hej. – odparłam swobodnie i weszłam do środka. Rozebrałam się i udałam się do jej pokoju, po drodze witając jej babcię. Jej pokój jest naprawdę maleńki, a mieści cholernie dużo osób. Gdy weszłam zastałam tam Connie, Sue, Meredith oraz Nicole.
- Sophie ! – krzyknęła radośnie Sue, drobna dziewczyna o perłowej cerze, blado-wiśniowych włosach i pięknych, dużych błękitnych oczach, która jest moją najlepszą przyjaciółką.  Rzuciła mi się na szyję i wisiała na niej około minutę, a ja się wesoło uśmiechałam. Gdy odkleiła się ode mnie, przywitałam się z resztą i usiadłam na podłodze, odkładając torebkę na bok.
- Dajcie ognia– poprosiłam dziewczyny, wyciągając L&M’a z torebki.
- Masz . – rzuciła mi zapalniczkę Naomi, która przed momentem zrobiła to samo co ja planowałam.
- Dzięki. – odparłam i odpaliłam fajkę.  – Co u Was ? Jak upojny niedzielny dzień ? – zapytałam zaciągając się dymem.
- Spokojnie, matecznica śpi cały dzień, więc nie spostrzegła , że mnie nie ma. – powiedziała Meredith, poprawiając grzywkę. Meredith, to tajemnicza dziewczyna, która ma coś w sobie. Coś co przyciąga i przeszywa zarazem.  Jest wysoką, smukłą , długowłosą blondynką, która potrafi być niekiedy naprawdę chamska wobec innych. Częściej natomiast była promienna i zabawna. Zawsze znalazła jakąś ciętą ripostę dla nauczycieli i świetne wytłumaczenie na niektóre sprawy . Chociaż rzadko okazywała uczucia, jej serce było dobre .
- Hahaha, można? Można .– zachichotała Naomi .
- Ej, chciałam zauważyć, że dawno porządnie się nie wybawiłyśmy. Może skoczymy w piątek do tego nowego klubu ?  – zapytałam, oczekując pozytywnej odpowiedzi .
- Tak! Jasne ! Nie mogę się już doczekać ! – krzyczały dziewczyny.
- No to dobrze. Pojawicie się wszystkie, tak ? – zerknęłam na Naomi i Connie, które jakoś nie specjalnie się ucieszyły.
- Przepraszam, ja nie wpadnę. Mama prosi, żebym pomogła jej przy przeprowadzce . – odparła spokojnie Naomi.
- Kurcze, szkoda. Ale odrobimy sobie to kiedyś ! – uśmiechnęłam się pocieszająco.- A Ty Connie ? Co z Tobą ?
- Nie wiem co na to Kenny, wiesz .. ostatnio sporo się kłócimy. – westchnęła. – Ale postaram się wpaść. – posłała mi blady uśmiech.
- Mam nadzieje, że wszystko się uda.
Godziny płynęły w doskonałym towarzystwie. Śmiałyśmy się, gadałyśmy, wspominałyśmy dawne chwile. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła 20 .
- No dobrze, nie wiem jak wy, ale ja się zbieram. Dziękuję, za urozmaiconą niedzielę. – powiedziałam ciepło i zarzuciłam kurtkę, a następnie pocałowałam w policzek na pożegnanie każdą z dziewczyn. Już miałam wychodzić, gdy Sue podeszła do mnie i szepnęła.
- Sophie, chciałabym z Tobą porozmawiać . Wyjdę z Tobą, bo potem idę do Ignaca.
- Okej, to zbieraj się. Czekam przed drzwiami. – odparłam i poszłam ubrać buty. Po około 2 minutach Sue wyszła , zakładając torebkę przez ramię.  – Więc co się dzieje ? – zapytałam ciepło.
- Eh, pogubiłam się. Wiesz jaka jest moja sytuacja w domu. Kocham Was, ale.. – złamał jej się głos . – Chcę chyba stąd wyjechać. Rozmawiałam z tatą, powiedział że mogę przyjechać . Nie daję już rady. Codziennie kłócę się z mamą, ojczymem, nikt mi nie pomaga.  To jeszcze nie jest pewne, ale poddaję się jak na razie . – po jej policzku spłynęła łza .
- Sue, kochanie. Wiem, że jest ciężko, wiem, że to trudne, ale musisz wytrwać w tym wszystkim.  Masz tutaj wszystkich których kochasz, a oni kochają Ciebie. Ignac nie widzi poza Tobą świata, jesteś dla niego wszystkim . Jeżeli wyjedziesz, będzie Ci jeszcze gorzej .  Będziesz tęsknić za nim, za nami . To nie rozwiążę Twoich problemów ,  to jeszcze bardziej je pogłębi .  Zostań,  proszę Cię . – powiedziałam z troską, po czym otarłam jej łzę.
- Przemyślę to . Obiecuję . – mruknęła i przytuliła się do mnie . Uśmiechnęłam się lekko i pogłaskałam ją po głowie. Po chwili dziewczyna odsunęła się ode mnie i zapytała, lekko się śmiejąc. – Jak wyglądam ? Popraw mnie,  jeśli jest coś nie tak,  bo jak mnie Ignac taką zobaczy to ze mną zerwie.
Zaśmiałam się i poprawiłam jej włosy i rozmazany makijaż.
- Poczekaj tu ze mną na niego . Zaraz się ściemni .
- No dobrze, poczekam z Tobą. – zaśmiałam się ciepło i schowałam chłodne już dłonie  w kieszeniach kurtki .
Czekałyśmy około 15 minut, gdy zza rogu wyłoniły się dwie sylwetki mężczyzn .  Obie wysokie, lekko umięśnione, takie w sam raz . Po chwili poznałam Ignaca, po jego  ruchach i głosie . Drugiej osoby nie poznałam , ale niebawem miałam już dowiedzieć się kim jest .
- Cześć skarbie . – przywitał ciepło Sue, Ignac .
- Hej – odparła Sue i pocałowała go na przywitanie . Po chwili odsunęła się od niego i unosząc jedną brew znacząco do góry spojrzała na chłopaka, który przyszedł wraz z nim . – Może przedstawisz nam kolegę, którego przyprowadziłeś  ?
- A tak, właśnie . Przedstawiam wam Justina . Justin przedstawiam Ci Sue i Sophie .
Sue uśmiechnęła się radośnie i jak zwykle na przywitanie pocałowała chłopaka w policzek . Ja natomiast,  spojrzałam na niego i wymiękłam .  Wyglądał jak z moich marzeń . Zmierzwione brązowe włosy, czekoladowe oczy, nisko spuszczone czarne spodnie, supry , świetna, dłuższa kurtka w stylu militarnym, nieśmiertelniki zawieszone na szyi  i przecudny czarny snapback .  W moich oczach pojawił się zachwyt. Nie chcąc wyjść na nienormalną podałam mu rękę i pocałowałam jego chłodny policzek .  Zarumieniłam się i spojrzałam znacząco na Sue, która chyba zrozumiała o co mi chodzi . Szepnęła coś Ignacowi na ucho, a on spojrzał na Justina, który patrzył w ekran Iphona.  Trochę rozmawialiśmy, zapaliliśmy i gadaliśmy o szkole i różnych pierdołach . Gdy na zegarku pojawiła się 21 spojrzałam na wszystkich, westchnęłam i odparłam .
- Słuchajcie kochani, ja się zbieram . Mama zrobi mi wojnę w domu, jeśli wrócę za późno . Do jutra . – uśmiechnęłam się do wszystkich i pożegnałam tradycyjnie buziakiem w policzek . Gdy ruszyłam w swoją stronę usłyszałam krzyk .
- Poczekaj, też idę do domu . Pójdę z Tobą, dotrzymam Ci towarzystwa . – rzucił Justin . W mojej głowie, zaczęło wariować ze szczęścia . Uśmiechnęłam się najładniej jak potrafiłam i gdy podszedł do mnie ruszyliśmy powoli . Po chwili dostałam sms’a od Sue : ‘’ Masz i się ciesz. ‘’ . Nie za bardzo wiedziałam o co jej chodzi, dlatego też wzruszyłam lekko ramionami, oddalając tego smsa w niepamięć .  Rozmawialiśmy z Justinem o wszystkim i o niczym . Dowiedziałam się, że ma 20 lat i skończył szkołę.. On natomiast dowiedział się o mnie, że mam 17 lat, brata i chodzę do liceum. Chwilę potem doszliśmy pod mój dom .
- To tutaj . Dziękuję, za miłe towarzystwo . Mam nadzieję, że kiedyś się jeszcze spotkamy .
- Też mam taką nadzieje . To może, żeby nie zatracić znajomości dam Ci swój numer, a Ty mi dasz swój, co ? – zapytał trochę niepewnie i spojrzał mi w oczy.
Rozpłynęłam się w jego oczach. Były niesamowite. Zaniemówiłam na moment, ale ocknęłam się i odpowiedziałam . – Jasne, nie ma sprawy . – wzięłam jego telefon, a on mój i zapisaliśmy swoje numery .

Chwilę po tym, pożegnałam się z nim i otworzyłam bramkę . Odwróciłam się aby posłać mu grzeczny uśmiech , na co on go odwzajemnił . Ma nieziemski uśmiech. O Boże . Ledwie zdążyłam otworzyć drzwi, kiedy z kieszeni kurtki dobiegł dźwięk wiadomości . Weszłam do środka, cała rozpromieniona, rozebrałam się i wzięłam telefon, po czym odczytałam sms’a . ON napisał . Zaczęliśmy pisać i pisać. Poszłam do łazienki, umyłam się , przebrałam w piżamę i poszłam do kuchni coś zjeść . Mama patrzyła na mnie dziwnie, ale ja nic nie mówiłam . Zjadłam jakąś kanapkę i poszłam do pokoju . Położyłam się na łóżku, włączyłam telewizor nadal sms’ując z nim . Cały czas miałam ten głupi uśmieszek na twarzy . Chłopak był zabawny i czarujący, naprawdę wiedział jak zabawiać dziewczynę. Zaczęłam rozmyślać, czy wiele panienek wcześniej też tak czarował.  Zbliżała się 23, a my nadal konwersowaliśmy zacięcie .Zauważyłam, że to on dowiedział się więcej o mnie, niż ja o nim. A może to i lepiej ? Byłam wykończona, zasypiałam, ale za każdym razem budził mnie dźwięk wiadomości . Wystukałam wreszcie na klawiaturze : ‘’ Padam z nóg. Dobranoc J ‘’ a w odpowiedzi dostałam : ‘’ Dobranoc mała . Do zobaczenia ;) ’ . Czyli to oznaczało, że ma zamiar znów się spotkać? I halo, jak mnie nazwał? Mała? ‘’ Chyba śnię’’ pomyślałam. ‘’Chodził’’ po mojej głowie, dosyć długo, aż w końcu zasnęłam, uśmiechając się sama do siebie. Coś w środku mówiło mi, że nie wiem o nim wszystkiego.





Tak więc jest! Mój pierwszy rozdział. Mam nadzieję, że się Wam spodoba.
Póki co wygląd strony nie jest za ciekawy, ale to wszystko zmieni się w swoim czasie. Bardzo Was kocham!
xoxo,
V.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz