Budzik zadzwonił punkt 6.00 . Otworzyłam zaspane oczy i
zaczęłam zbierać siły, aby wstać . Po około 5 minutach faktycznie się udało .
Poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic, umyłam włosy, siebie i zęby.
Następnie zarzuciłam na siebie ciepły, beżowy szlafrok i poszłam do szafy, by
wyciągnąć i założyć jakieś ubrania . Spojrzałam za okno i pomyślałam ‘
nareszcie wiosna ! ‘ . Ucieszyłam się i zaczęłam szperać w szafie w
poszukiwaniu wiosennych ciuchów . W końcu wzięłam czarne rurki, białą bokserkę,
beżowy kardigan z bordowymi łatami na
łokciach i założyłam to na siebie . Spojrzałam w lustro i ujrzałam nawet
wysoką, dosyć szczupłą, młodą dziewczynę .Zbiegłam jeszcze na dół, wysuszyć
włosy, a potem nałożyć delikatny makijaż .
Upięłam długie, lekko falowane brązowe włosy w niedbałego koczka i
poszłam do kuchni, zjeść coś na szybko . Wzięłam kromkę chleba, dałam na nią
plaster żółtego sera i zjadłam . Na ogół mało jadłam, bo po prostu nie miałam
czasu, albo ochoty. W domu panowała cisza . Ojca nie było, był na jakieś
delegacji, mama jeszcze śpi, tak samo jak brat. Spojrzałam na zegarek w kuchni,
była już 7.00, za pół godziny mam lekcje . Wzięłam więc brązową torbę z
książkami na ramię, wsunęłam na nogi bordowe Vans’y i wyszłam . Uhh, jest tak
ciepło, w końcu . Włożyłam słuchawki do uszu i szłam w kierunku szkoły . Czułam
w sobie lekką niechęć, aby tam właśnie iść, ale w zasadzie jedyne co skłoniło
mnie do przywleczenia się tam, to dziewczyny . Po drodze spotkałam Katty . To
moja przyjaciółka od lat . W zasadzie to my się znamy od małego . Wiele
przeżyłyśmy razem . Było między nami różnie, ale na dzień dzisiejszy jest ona
częścią mojego życia . Kat próbowała się ze mną porozumieć, ale ja byłam w
innym świecie . W pewnym momencie dziewczyna wyszła z siebie i zapytała głośno
i stanowczo .
- Jak się nazywa i gdzie go poznałaś ?
Spojrzałam na nią oczami wielkości pięciozłotówek i nie
mogłam zrozumieć skąd ona wiedziała, że tu chodzi o chłopaka .
- A a , a Ty skąd wiesz, że chodzi o jakiegoś faceta ? –
spytałam ją, patrząc na nią nadal ze zdziwieniem.
- Kobieto, chodzisz z głową w chmurach, nie idzie się z Tobą
dogadać i masz tak rozmarzony ryj, że po prostu głowa mała . – odpowiedziała
szczerze dziewczyna . – I co się dziwisz ?
- Oj no przepraszam, masz racje . – powiedziałam lekko
spuszczając głowę w dół.
- A więc powiesz mi co to za cud ? – zapytała, a ja
wyczułam tę nutkę sarkazmu .
- Weź przestań. Nazywa się Justin i uwierz mi, że gdybyś
go zobaczyła, sama byś się tak zachowywała . – odpowiedziałam jej przekornie .
- Hahaha, eh Sophie, Sophie . Nie zapominaj, że ja jestem
w tej kwestii inna od Was. Lubię facetów, lubię się z nimi bawić, może nawet
spotykać, ale jeszcze żaden w naszym mieście nie okazał się dostatecznie
wyjątkowy . Po za tym nie mam czasu na takie miłostki, wolę się chcę bawić i
jak widać, wychodzi mi to na dobre –rzuciła.
-Mówisz jakbyś znała tutaj każdego chłopaka – odparłam
luźno.
-Chyba zapomniałaś z kim rozmawiasz- spojrzała na mnie
dumnie. No tak, przecież to Katty Hamilton, dziewczyna, którą zna tu każdy,
chociażby z opowiadań. Jest mistrzynią flirtu, podbija męskie serca, ale żaden
jeszcze nie podbił jej. Owszem, bywali jakieś dobre sztuki według niej, ale jak
potem się okazywało totalnie nie wypełniali jej wymagań.
- Doskonale pamiętam z kim aktualnie prowadzę bezsensowną
wymianę zdań- warknęłam
-Jezu, skarbie, bez nerwów – mruknęła tylko i zaczęła się gadka o szkole itp.
Byłyśmy w szkole o 7.20 . Wyszłam na górę pod klasę, a
tam siedziały Meredith, Naomi i Cassie . Przywitałam się z nimi jak
zwykle buziakiem w policzek i zaczęłyśmy rozmawiać o lekcjach itd. Chwilę potem
przyszła nauczycielka angielskiego i poszliśmy na lekcje . Usiadłam w ławce pod
oknem, podwinęłam nogi , otworzyłam zeszyt i zaczęłam notować . Co jakiś czas
zerkałam znudzona w okno i obserwowałam ludzi przechodzących obok placu szkoły
. Lekcje mijały dosyć szybko . Na przerwach gadałyśmy z Sue, Rickiem, Doris i
Nicole . Było fajnie, to był jedyny moment kiedy odpoczywałam . Na długiej
przerwie poszłyśmy z Sue zapalić . Wróciłyśmy do szkoły i poszłyśmy na ostatnią
lekcje . Siedziałam całkiem z tyłu i nie myślałam o niczym . Gdy rozległ się
dźwięk dzwonka, wstałam, zapakowałam książki do torby po czym spojrzałam w okno
i szczęka mi opadła . Za oknem stała Ignac wraz z Justinem . Od razu
przypomniałam sobie sms’a od niego. Stwierdziłam, że Ignac przylazł po Sue, a Justin
wypełnił swego rodzaju obietnicę. Przynajmniej ja tak to odebrałam, ale i tak
ucieszyłam się na jego widok . Patrzyłam się w okno jak głupia, aż w końcu Kat
podeszła do mnie i postukała w ramie .
- Ej, młoda co jest ? Boga zobaczyłaś ? – zapytała
zabawnie .
- Tak jakby .. – mruknęłam cicho i odgarnęłam niesforny
kosmyk z czoła.
- Chyba się domyślam o jakiego ‘’ boga ‘’ chodzi . No
rusz się, nie będzie na Ciebie czekał lata . – pociągnęła mnie za rękę i
ruszyła w stronę schodów . Patrzyła się na mnie cały czas się uśmiechając . Po
drodze spotkałyśmy Sue i poinformowałam ją, kto stoi przed szkołą. Uśmiechnęła
się na tę wiadomość, a po chwili spojrzała na mnie znacząco .
- No co ? – spytałam ją jak gdyby nigdy nic .
- No niic, bo ja ślepa jestem i nie widzę, że ktoś Ci się
podoba . – zrobiła zabawną minę po czym przytuliła mnie i poszła do swojej
szatni, wołając jeszcze, że poczeka przed wejściem. Ja natomiast udałam się do
własnej szatni, zostawiłam w niej teczkę z rysunkami i pożegnałam się z Kat .
Meredith i Naomi poszły sprzątać szkołę, za karę . Poszłam do wyjścia, złapałam
Sue za dłoń i pociągnęłam ją za sobą . Gdy tylko wyszłyśmy zza rogu, dziewczyna
pobiegła w stronę chłopaka i rzuciła mu się w ramiona , a ja szłam powoli , w
między czasie zakładając RayBany na nos . Po chwili znalazłam się obok ich
trojga . Uśmiechnęłam się szeroko i przywitałam się z Ignacem i Justinem
całusem w policzek . Zaczęliśmy rozmawiać i śmiać się z byle czego . Sue
zapytała czy idę z nimi do rynku na kawę . Zgodziłam się . Ruszyliśmy w obraną
stronę, a słychać było tylko Sue, która nadawała jak katarynka, ale to w niej
kochałam . Zauważyłam, że Justin zerkał na mnie i przyglądał mi się uporczywie.
Uśmiechnęłam się lekko, nie wiedząc co mam zrobić . Sue spojrzała na nas i
uśmiechnęła się znacząco. W pewnym momencie Justin odezwał się .
- Co robisz wieczorem ? – spojrzał na mnie i zmierzwił
swoimi długimi palcami czuprynę.
- Mam trening –
odparłam odruchowo.
- Oo, co trenujesz ? – zapytał zaciekawiony chłopak.
- Taniec . Współczesny, jazz, dancehall, hip-hop i Rn’B –
powiedziałam cicho.
- Zaskoczyłaś mnie, muszę przyznać . A gdzie trenujesz ?
– zapytał, non stop przyglądając mi się.
- Na sali gimnastycznej, na hali . Co tydzień, czasami
dwa razy w tygodniu, zawsze po półtorej godziny. – spojrzałam mu w oczy i przełknęłam
ślinę .
- To fajnie, fajnie . – odparł nonszalancko .
Odpowiedziałam mu niepewnym uśmiechem i zaczęłam rozmawiać z Sue, która
opowiadała co przydarzyło jej się dziś w klasie.
– No, więc jesteśmy na miejscu .Wchodź . – uśmiechnął się
Justin i otworzył drzwi, przepuścił Sue, Ignaca i mnie w owych i sam wszedł za
nami . Usiedliśmy w stoliku przy oknie . Ja i Sue zamówiłyśmy latte machito a
chłopaki zwykłą białą kawę . Godziny płynęły w wyśmienitym towarzystwie i
humorze . Około 17 wyszliśmy z kawiarni . Poszliśmy zapalić, a potem
odprowadziliśmy Sue na przystanek i jak zwykle Ignac został z nią . Tak więc ja
i Jus znów zostaliśmy sami . Ponownie rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym .
Podeszliśmy pod mój dom i pożegnałam się z nim, a z jego twarzy nie schodził
dziwnie tajemniczy uśmiech . Wzruszyłam delikatnie ramionami , otwierając drzwi
. Przywitałam się z mamą, poszłam na górę i otworzyłam zeszyty, ale nic z tego
nie wyszło . Siedziałam na krześle i nie mogłam dosłownie niczego się nauczyć,
a że zbliżała się już 19 postanowiłam, że zacznę się zbierać na trening .
Wyciągnęłam dużą, czarną, sportową torbę i otworzyłam ją . Włożyłam do niej
mały ręczniczek, większy ręcznik, płyny do mycia,półtoralitrową wodę i buty do
przebrania . Następnie otworzyłam szafę i wzięłam z niej szare dresy z naprawdę
niskim krokiem i czarną koszulkę w rozmiarze XXL . Zawsze wolałam tańczyć w o
wiele większych, zwiewniejszych ciuchach .Poprawiłam niedbałego koka, wspomagając
go jeszcze jedną gumką, a niesforne kosmyki przypięłam gdzie nie gdzie wsuwkami.
Wzięłam na ramie czarną torbę, zeszłam na dół, ubrałam buty oraz bluzę i
pożegnałam się z mamą . Po około 10 minutach dotarłam na halę . Przywitałam się
z dziewczynami i przebrałam buty . Weszliśmy na salę, pierwsze miałyśmy chyba z
półgodzinną rozgrzewkę, a potem przeszłyśmy już do konkretów . Na początek
przypomnienie hip-hop’u , a następnie dancehall . Na sam koniec zaczęłyśmy
tańczyć współczesny . To taniec w którym się odnajduje, w którym mogę wyrazić
wszystkie swoje emocje . Gdy muzyka została włączona, oddałam się całkowicie
tańcu . Każdy ruch wykonywałam jak najlepiej mogłam . Kiedy trenerka przerywała
muzykę, wsłuchiwałam się w każde jej słowo. Do choreografii dodała naprawdę
sporo przejść na ziemi, skoków, upadków, przeturlań, co oczywiście skutkowało
cholernym bólem całego ciała i mnóstwem siniaków . Gdy pod koniec zajęć wróciłam
do rzeczywistości i rozglądnęłam się, ujrzałam
Justina siedzącego na trybunach i nie wiedzieć czemu wydawało mi się, że
siedział tam od dłuższego czasu. Serce podskoczyło mi do gardła, oddech
przyspieszył a tętno totalnie wzrosło . Automatycznie zrobiłam się blada jak
ściana, aż koleżanka z zajęć zapytała, czy ze mną wszystko OK . Pokiwałam słabo
głową i przetarłam ręcznikiem twarz . Zajęcia się skończyły a ja pobiegłam się umyć
i ogarnąć . Nie wyglądałam za dobrze, bo cholernie mnie wszystko bolało.
Wyszłam z szatni po 30 minutach, uważając, że Justin już dawno się zmył. Gdy przeszłam na oko 20 metrów strasznie się
zdziwiłam, widząc go siedzącego na schodach, spoglądającego w ekran telefonu i
klikającego coś w nim. Uśmiechnęłam się niezręcznie, a on wstał i przywitał się
ze mną tak jak zwykle, czyli buziakiem w policzek .
- Co Ty tu robisz ? – spytałam cicho, zerkając na niego .
- A no tak się składa, że przyszedłem tu z Ignacem załatwić
parę spraw, a potem weszliśmy do środka, żeby ogarnąć to i owo. No i w końcu
usłyszałem jakąś muzykę, zaciekawiłem się i wyszedłem do góry, zobaczyć co się
tu dzieje. A kiedy rozpoznałem Cię, stwierdziłem, że nie zaszkodzi sobie popatrzeć na Ciebie . – uśmiechnął się
wesoło, a jego ton trochę nonszalancki .
- O boże .. Jaki wstyd . – zarumieniłam się i
zachichotałam pod nosem . Rozglądnęłam się wokół i zapytałam podejrzliwie. –
Skoro byłeś tu z Ignacem, gdzie on jest ?
-Musiał się zmyć, coś go wzywało . – odparł jakby to było
oczywiste.
- Cóż, skoro tak . – westchnęłam . – Tak czy inaczej, nie
spodziewałam się tutaj Ciebie .
- W sumie nie żałuję, bo tańczysz naprawdę dobrze –
posłał mi spokojne i pewne spojrzenie.
- Dziękuję, ale nie sądzę, że to prawda . – spojrzałam
tym razem pewnie na niego .
- Wiem co widziałem i zdania nie zmienię – rzucił
zdecydowanie – Może Cię odprowadzić ? Dziś wyjątkowo musimy iść, samochód mam w
naprawie . – rzucił .
- Yyy, w zasadzie możesz mi potowarzyszyć - przytaknęłam, po czym zapytałam - Co mieliście tutaj do załatwienia, jeśli
mogę wiedzieć ?
Chłopak od razu spojrzał na mnie chłodno, zacisnął
powieki i odparł, tocząc wcześniej wojnę w swoim umyśle.
- Nie Twój interes, nie ważne .
Przełknęłam ślinę, dziwiąc się w środku, jego nagłą
zmianą humoru.
- Jeju, przepraszam . To tylko moja ciekawość .-
spuściłam wzrok i powoli ruszyłam . Byłam zmęczona, obolała, a to co przed
chwilą się stało, nie dawało mi spokoju . O co mogło mu chodzić ? Czy to co
załatwiali, było czymś ściśle tajnym ? Boże, faceci . Ruszyliśmy w śmiertelnej
ciszy w stronę mojego domu . Bałam się
zacząć rozmowę, obawiając się kolejnej chłodnej odpowiedzi . Jedyne co
słyszałam, to gumę odbijającą się od moich zębów. W pewnej chwili Marcel zaczerpnął powietrza i
zapytał, próbując zacząć jakkolwiek naszą rozmowę.
- Długo trenujesz? – jego ton był spokojny, jak gdyby
wcześniej nic się nie wydarzyło. Wzruszyłam ramionami i odparłam .
-Kilka lat. Może z 3-4 . Ale jakoś nigdy nie mogłam
trafić na to, w czym się odnajdę. Aż w końcu trafiłam na współczesny.
- Hmm, fajna taka pasja. – uśmiechnął się patrząc przed
siebie.
- A Ty ? Trenujesz coś, albo ‘’ zajawka’’ Cię na coś
dopadła? – zapytałam z ciekawością w głosie.
- Nie bardzo . Generalnie to uprawiam sporty sam dla
siebie. Wiesz, bieganie, siłownia i te sprawy– odparł luźno, przełykając ślinę.
Było w nim coś tajemniczego, coś co wydawało się lada moment wybuchnąć. – No i
oczywiście jak każdy facet, kocham samochody.
- O, no to świetnie. Cóż, przypuszczam, że masz cholernie
niezłe branie. – powiedziałam, rumieniąc się lekko.
-Nie mogę narzekać– uśmiechnął się dumnie, na co ja
wywróciłam oczami
- Proszę proszę . – puściłam mu oczko i uśmiechnęłam się lekko.
Wiedziałam, że nie mam szans u niego, więc po mimo tego, że był cholernie
przystojny, musiałam sobie go odpuścić, nie mogłam wyobrażać sobie Bóg wie
czego. Byłam póki co dla niego tylko koleżanką, którą poznał całkowicie
przypadkiem. Szliśmy spokojnie, co raz
bardziej zbliżając się do mojego mieszkania. Byłam strasznie zmęczona. Szłam
coraz wolniej, a moje oczy i ciało marzyły o śnie. Poczułam jak Justin chwyta
mnie za ramiona i odbiera ode mnie torbę. Spojrzałam na niego oszołomiona i
mruknęłam wykończona.
- Dziękuje . –uśmiechnęłam się lekko. Chłopak wzruszył
ramionami, a przez jego usta przebiegł cień uśmiechu. Dowlekliśmy się do mojego domu, Justin wręczył
mi torbę i ku mojemu zdziwieniu pocałował mnie w czoło. Spojrzałam na niego
zdziwiona, na co on rzucił rozbawiony.
- No co ? Wyglądasz na taką, która tego potrzebuje, bo
inaczej padnie teraz i tu . Dobranoc, śpij dobrze. – uśmiechnął się ciepło.
- Nie prawda, nie padłabym, jestem silna ! – na
udowodnienie uderzyłam go pięścią w ramię. Skrzywił się, udając ból, po czym
się zaśmiał.
- No już, zmykaj do domu, spać . Do zobaczenia. – posłał
mi pożegnalny uśmiech, a ja zarumieniłam się i weszłam do środka .
ENJOY MY LOVLEY <3
ENJOY MY LOVLEY <3
V.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz